poniedziałek, 11 lipca 2016

Co się stało w 966 roku? - Przemysław Urbańczyk

Autor: Przemysław Urbańczyk
Tytuł: Co się stało w 966 roku?
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
liczba stron: 166
Po obchodach 1050 rocznicy Chrztu Polski powoli opada kurz, tymczasem Przemysław Urbańczyk podejmuje bardzo rozsądną próbę dyskusji z historycznymi dogmatami, jakie pokutują w obrazie historii, którego nas nauczono.

Powszechnie datuje się chrzest Mieszka I na 966 rok, utożsamiając go z chrystianizacją całego kraju. To wygodne osadzenie w konkretnej, progowej dacie pozwala rozdzielić historyczne "przed" i "po" - tymczasem Autor wykazuje, że ani data, ani nawet fakt chrztu nie są pewne.
Odwołując się do skąpych źródeł historycznych, badań archeologicznych, dowodów materialnych - a częściej ich braku, maluje szeroko zakrojony obraz stosunków politycznych w ówczesnej Europie, organizacji plemiennej i państwowej, zależności wewnątrz świata chrześcijańskiego i możliwych konsekwencji podejmowanych przez Piasta decyzji. Tematem tej dyskusji jest nawet, a może przede wszystkim pochodzenie naszego pierwszego króla - teoria Urbańczyka o pochodzeniu od morawskich Mojmirowiców jest nie tylko przekonująca, ale też spójnie tłumaczy wiele niejasności mogących nasunąć się podczas analizy wydarzeń końca X wieku.
Trochę obawiałem się suchego, historycznego dyskursu, tym bardziej skomplikowanego, że osadzonego w mało mi znanym Średniowieczu. Nic bardziej mylnego - Autor z pełną świadomością hermetyczności dyskusji mediewistów stawia na język przystępny i zrozumiały, niekiedy stosując nieznaczne uproszczenia. Książka staje się przez to przystępna nawet dla osób nieobeznanych w niuansach historycznych - ba, wytłumaczenia obejmują nawet nieprzekładanie współczesnych wyobrażeń mechanizmów działania państwa na początki naszej państwowości.
Dużo tu pytań - czy właściwa jest data 966, a może 968? Czy był to rzeczywiście chrzest, a nie... bierzmowanie? Dlaczego brak świadectw pisanych, ustnych, archeologicznych chrystianizacji za czasów Mieszka - może naprawdę intensywnie krzewił nową wiarę dopiero jego syn?
Do pozycji historycznych ze stajni Zysk i S-ka mam duże zaufanie i tym razem też się nie zawiodłem - rzetelna, uargumentowana próba dyskusji z jedyną słuszną wizją propagowaną w szkołach. Czy inni historycy podejmą rękawicę?