czwartek, 30 czerwca 2016

Smocze Koncerze - Andrzej W. Sawicki

Autor: Andrzej W. Sawicki
Tytuł: Smocze Koncerze
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
ISBN: 978-83-7818-878-0
liczba stron: 432
Okładka przyciąga wzrok, temat przyspiesza krążenie - wszak husaria kontra obcy to dość oryginalny pomysł.
Dla mnie jednak pierwszym wstrząsem i gwarancją świetnej lektury było nazwisko Autora.

Pierwsza styczność z twórczością Andrzeja W. Sawickiego to opowiadania z uniwersum Powstanie 1683, czego oczywistą kontynuacją była lektura "Nadziei czerwonej jak śnieg". W zanadrzu są jeszcze opowiadania z tomu "Furia błękitna jak ogień". "Aposiopesis" ominąłem (na razie), ale "Smoczych koncerzy nie mógłbym sobie odpuścić.
W Stambule obcy twór - Wielojaźń - rozpoczyna inwazję, zrzucając na ziemię niezwykłą bramę, która zaczyna odmieniać ludzi i rzeczywistość. To, co początkowo wygląda na zamieszki w dzielnicy biedoty szybko okazuje się potwornością, którą ciężko ogarnąć umysłem.
Do walki stają nie tylko Turcy - w stolicy imperium znajduje się też poselstwo kanclerza Gnińskiego, mające za zadanie wynegocjować uwolnienie polskich jeńców, wraz z chorągwią husarską.
Obcy zaczynają opętywać ludzi, zasiedlać ich osobowościami inwazerów, odmieniać ich ciała i rozbudowywać zaplecze militarne.
Między bisurmanami i rycerstwem zaczyna się budować kruchy sojusz, który ma nadzieję ocalić świat, a w tle pełnej emocji dyplomacji aktywnie działają al-hakima Dorota chcąca ugrać coś dla siebie i Tayyar, u którego ludzka osobowość nosiciela zaczyna przeważać nad jaźnią demiurga - dowódcy inwazji.

Mamy więc świetnie nakreśloną technologicznie (i biologicznie) fantastykę w zderzeniu ze światem niezbyt rozwiniętym technologicznie, w którym ludzie próbują znaleźć właściwe słowa, by opisać to, czego przyszło im doświadczyć.
To właśnie lubię u Sawickiego - dbałość o szczegóły. Mamy tu zarówno prawdziwe zdarzenia i postaci (wyszczególnione w posłowiu), drobiazgowość w opisach bitew, uzbrojenia, strojów i pancerzy, jak i świetne opisy struktury organizacyjnej i obyczajów w muzułmańskiej stolicy - to nawet w różnych punktach widzenia, bo oprócz Turków mamy też zbisurmianioną Polkę, Dorotę Falak, która wywalczyła sobie wysoką pozycję jako kobieta w świecie islamu.
Mocnym punktem - podobnie jak w przypadku "Nadziei..." - są postaci, co wspomniano również w opisie okładkowym i wcale nie są to słowa na wyrost. Dorota, Piotrowski, Tayyar, Semen Błoński, ba, nawet Lew Lechistanu - każde z nich  ma swój charakterystyczny rys, każde bawi, emocjonuje, angażuje naszą uwagę tak, jak na pełnokrwistych bohaterów przystało.
Dobrze, że Autor nie poszedł w czarno - biały konflikt. Husaria nie jest tu święta, ksiądz ma ambicje polityczne, niesławny Pac potrafi posunąć się naprawdę daleko. Krewcy Turcy też niewiele odstają - okrucieństwo i ambicje budują wiele powiązań na ich dworze.
Emocje i dążenia ludzi nie są tu tylko tłem, a ważnym elementem - początkowo widzimy bowiem Obcych jako logicznych, zimnych i wyrachowanych, ale z czasem i u nich uczucia, żądze, gniew i dążenia do machinacji biorą górę. Nie jest to co prawda broń, która ich zniszczy, ale świetnie oddaje specyfikę walki człowieka z nieznanym.
Pod lupę brany jest nie tylko charakter polskiej szlachty, ale i ustrój Rzeczpospolitej - a i Imperium Osmańskiego, co widać, gdy sułtan mówi coś w stylu - "w demokracji te narady trwałyby dniami, ale u nas panuje zdrowy, tradycyjny autorytaryzm".
Zderzenie wartkiej, wciągającej opowieści z czasów walecznej husarii zderzone z zimną, okrutną fantastyką militarną? Bardzo wybuchowa i szalenie ciekawa mieszanka.
Znawcy fantastyki pewnie prychną, bo wielkie tomy, bo Dukaj i inne znane nazwiska... Sawicki serwuje nam świetną zabawę i zawrotne tempo akcji - dla mnie aż nadto.
Zajmie stałe miejsce na mojej półce i czekam na kolejne niesamowite pomysły!