poniedziałek, 30 czerwca 2014

Smocza Cesarzowa - Juraj Červenák




Autor: Juraj Červenák
Tytuł: Smocza Cesarzowa
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
ISBN: 9788364185106
liczba stron: 504
Fantasy? Nie.
Dobre fantasy? Bliżej, ale też nie.
Epickie/legendarne fantasy? Te określenia pasują do pozycji zachodnich. Tu świat słowiański, więc raczej "krzepkie", "zacne" i "srogie" byłyby na miejscu.


Trochę czekałem na ten tom i miałem pewne obawy, bo "Żelazny kostur" czytałem już ponad rok temu i musiałem chociaż pobieżnie odświeżyć parę wątków.
Okazało się, że nie było to konieczne. Ponownie pięknie wydany i opasły tom, z ciekawym zdobieniem stron i czcionką przenosi nas w czasy średniowiecznej Rusi, krótko po pokonaniu Zilanta. W Bułgarze wre. Waregowie są odsunięci na boczny tor, Światosław szykuje się na wojnę z Chazarami, a tymczasem przybywa rozbójników i ziemie emira są coraz mniej bezpieczne dla jego poddanych, a na Kijowian i ludzi Bragiego patrzy się coraz bardziej niechętnie.
Piękna to książka. Wspaniały zamysł oparcia historii na bylinach, czyli pieśniach - legendach staroruskich, sprawił, iż dostajemy baśń o baśniach. Bohaterowie, czyli drużyna bohatyrów obraca się w rzeczywistości, w której wczorajsze mity dziś stają się śmiertelnie realnym zagrożeniem. Sami nierzadko nie chcą w nie wierzyć - ale będą do tego zmuszeni. Tak samo czytelnik - wraz z Ilią, Jegorem, Mikułą, Kościejem, Aloszą, Samsonem, Koływanem, Daniłą, Suchanem, braćmi Połocczanami kręcimy się w wirze okoliczności, który ściera ze sobą chrześcijaństwo, mahometanizm, wierzenia Północy i dzikich, okrutnych ludów ziem ruskich.
Na szczególną uwagę zasługuje język - zapewne po równo to zasługa Autora, jak i pani tłumacz Ilony Lechowicz. Piękna stylizacja, nie archaiczna, ale oddająca styl mówienia w sposób barwny i płynny. Tak właśnie toczy się ta historia, wartko i ciekawie, nawet nie zauważamy przewracanych stron. Wicher przygody i historii pcha nas naprzód, przez błoto i krew, wśród zdrad i podstępów, zadziwiając zwyczajami i wierzeniami spotykanych ludów, plącząc nici ambicji i polityki, które zarzucają się siecią na odważną drużynę.
Każdy z wojów gosudara jest poddawany wątpliwościom i musi udowadniać sobie i pozostałym własną wartość i lojalność wobec grupy, jak też szukać w niej oparcia - gdy zmaga się z własnymi słabościami i demonami przeszłości. W tej drużynie sławnych wojów, z których niemal każdy przyszedł do Kijowa w kajdanach, zderzają się różne motywacje, wierzenia, przeżycia i urazy do innych narodowości. Najważniejsza jest jednak całość, którą tworzą, większą i silniejszą niż tylko suma cząstek.
Emocjonująca akcja - nawet mimo faktu, że to trochę literatura drogi. Opowieść, niczym rzeka zanosi nas poza granice świata śmiertelników, zderzając z fizycznymi i duchowymi przeciwieństwami.
Z niecierpliwością czekam na ostatni tom - i dlaczego ostatni?! Červenáka można czytać bez końca i bez znużenia.

Szykuje się dłuższa nieobecność na blogu - chwytam za "Dzień tysiąca godzin" W.S. Kuniczaka.

piątek, 20 czerwca 2014

Witajcie w Rosji - Dmitry Glukhovsky





Autor: Dmitry Glukhovsky
Tytuł: Witajcie w Rosji
Wydawnictwo: Insignis
ISBN: 9788363944469
liczba stron: 300
Rzecz zupełnie odmienna od Metra, to wiadomo.
Chociaż nie, tak naprawdę nie wiadomo czego się spodziewać. Jak daleko autor pójdzie w fantastykę, by przekazać realia?
Zbiór opowiadań ukazuje różne oblicza Rosji, z jej bolączkami i patologiami. Jednak czy tylko Rosji? Pod płaszczem zahaczających o horror obrazów widzimy typy, które możnaby wskazać i u nas - sprzedajni ludzie mediów, usłużni naukowcy - nagradzani orderami, które z miejsca stają się kontrowersyjne, słudzy Jedynej Słusznej Wizji, ministrowie na szczycie z kryzysem życiowym.
Jak słusznie zauważył Fenrir w swojej recenzji w pewnym momencie zaczyna się wodolejstwo, ale styl autora ratuje nawet bardziej niezrozumiałe fragmenty. Niezrozumiałe, czy może raczej nie do końca czytelne dla nie-Rosjanina. Pewne skojarzenia, szablony, odniesienia których polski czytelnik musi się czasem domyślić nie przeszkadzają w delektowaniu się ironią i absurdem - jak chociażby w "Głównych wiadomościach". Całość ocieka ironią do tego stopnia, że nawet przy zwykłych opisach czujemy drugie dno, które przez kontrast maluje bardzo plastycznie obraz życia w kraju carów.
Glukhovsky dowodzi, że jest nie tylko świetnym obserwatorem (w końcu jest dziennikarzem, więc powinien), ale ma nieszablonową wyobraźnie - wszystkie te fantastyczne motywy mające uwypuklić absurdy codzienności Rosji są bardzo zaskakujące i oryginalne, celne i barwne.
Na uwagę zasługuje też samo wydanie - twarda oprawa, spora, czytelna czcionka, piękne, niepokojące ilustracje.
Od początku do końca wciągająca, gorzko-ironiczna, błyskotliwa i precyzyjnie nakreślona lektura. Polecam nie tylko miłośnikom fantastyki, wszak tu jest to tylko narzędzie do ukazania czegoś więcej.

Szybka wymiana książek na półce i sięgam po wyczekiwane tomiszcze - "Bohatyr. Smocza cesarzowa" Juraja Cervenaka.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Trup z Nottingham - Sasza Hady




Autor: Sasza Hady
Tytuł: Trup z Nottingham
Wydawnictwo: Oficynka
ISBN: 9788362465767
liczba stron: 416


Brwi, które nie wiedzą, co myśleć i farba która z nudów się łuszczy.
Nudy tu na pewno - poza rzeczoną farbą - nie uświadczymy. Kontrastowe charaktery, czyli Rupert i Nick znów porwą nas w wir przygód. W przypadku tego drugie, nie do końca z własnej woli.
Po małomiasteczkowym klimacie Little Fenn z pierwszej odsłony przygód Bendelina przenosimy się do Nottingham i równie gęstej atmosfery pewnego wydawnictwa.
Zamordowany został jeden z dwóch jego założycieli. Kto na tym skorzystał? Jaki był motyw? Szukając odpowiedzi poznajemy niewielką galerię pracowników, którzy dobrze skrywają swoje tajemnice - czy mają one jednak związek z morderstwem? Rupert i Jones - pod przykrywką i z pomocą - będą musieli się dowiedzieć, czy chociaż pytania, które zadają są prawidłowe. Tłem dla tchnącej kurzem i papierem tajemnicy jest Nottingham, w którym mieszka brat Ruperta i gdzie znajdziemy pewną beznadziejnie smutną knajpę.
Mamy więc pracę detektywów, jak też ponowną wizytę w Little Fenn. Najważniejsze jednak - poznajemy ciotki Nicka! Już one same według mnie proszą się o ekranizację. Tylko błagam - proszę sprzedać prawa do Wielkiej Brytanii, bo nie widzę tego w polskiej obsadzie i reżyserii - która kojarzy się ciągle z tym samym studiem i szablonem gry.
Wszystkie niedomówienia i sekrety, które kolejno wypływają na powierzchnię kojarzą się trochę z matrioszkami - kryją się jedna w drugiej, problem się komplikuje, a szukanie motywu wydaje się niemożliwe.
Sasza Hady ponownie porywa świetnym stylem, niegasnącym humorem, świetnym akcentami pobocznymi - zarówno humorystycznymi, jak zagadkami. Troszkę mi tu nie gra stosunek Jonesa do płci pięknej, ale czekam na kolejne tomy, sprawa pewnie się rozwinie :)

Oby więcej takich historii!

Odrywając się na chwilę od kryminałów - "Witajcie w Rosji" Dmitrija Glukhovskyego od Wydawnictwa Insignis, już od pierwszych stron ociekające ironią i niezawodnie pomysłowe.

niedziela, 8 czerwca 2014

Pan Whicher w Warszawie - Tomasz Bochiński, Agnieszka Chodkowska-Gyurics, czyli Anglosas wśród Słowian




Autor: Tomasz Bochiński, Agnieszka Chodkowska-Gyurics
Tytuł: Pan Whicher w Warszawie
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy ERICA
ISBN: 978-83-62329-68-7
liczba stron: 496

"(...) ciepłe powietrze, pachnące stopionym woskiem i perfumami dam". Rześkie powietrze warszawskiej ulicy, pachnące krwią kapiącą z narzędzia sztyletnika.
Retro. Retro-kryminał. Wciągający tak, że nie zauważa się objętości. Wielowątkowy. Dopracowany - z pietyzmem wręcz opisywane szczegóły istniejących już budynków, wyglądu danej ulicy, używanej broni, noszonych sukni. Do tego wspaniały dodatek - ilustracje i zdjęcia z epoki, wiernie oddające ducha czasów i uzupełniające nasze wyobrażenia. Świetny pomysł, dodaje uroku temu tomiszczu.
Żywym słowem odmalowana Warszawa tuż przed Powstaniem Styczniowym to jedno - wszak w tym gatunku detale i stylizacja są bardzo ważne. Autorzy bardzo się przyłożyli, miałem wrażenie, jakbym czytał powieść faktycznie napisaną wówczas, nie przymierzając "W otchłani Imatry" Ławrowa, ale bogatszą. Upodobnienie to jest też bardzo głebokie - sięga aż po ciekawą czcionkę i oczywiście samą formę powieści - przeplatanie narracji Czernyszewskiego fragmentami pamiętników Whichera.
Drugie - to postaci. Oprócz tych historycznych, jak Wielki Książę Konstanty, Ignacy Chmieleński, Morgan Earp i detektyw Jonathan "Jack" Whicher, fikcyjne wszelkiego autoramentu przedstawione są realistycznie i barwnie. Począwszy od ekipy posterunku, przez Czernyszewskiego, po arystokrację - oschły Dołgoruki i błyskotliwa Praskowia Iwanowna - i wszystkie ich wzajemne powiązania. Poznajemy też Polaków - głównie spośród Białych i Czerwonych, przez ich spotkania rysuje się konflikt i wszelkie implikacje planowanej insurekcji. A jest ona blisko, w Warszawie pod pozorami spokoju wszystko się gotuje, nie chodzi jednak tylko z zamachy na hrabiego Wielopolskiego, ale też o powtarzające się morderstwa, magię i tajemniczą czarną karocę.
Trzeci więc element - to intryga. Poznajemy ją oczami Whichera i Czernyszewskiego, więc nieuchronnie zabarwiona jest dwoma różnymi osobowościami - angielską metodycznością i słowiańską żywiołowością. Początkowe śledztwo Rosjanina obejmujące dziwne morderstwa prowadzi do dochodzenia "księcia detektywów" w sprawie zaginięcia krewnej cara. Razem z detektywami głowimy się, czy te wątki się wiążą, a mnożące się dowody, tropy i zeznania podobnie jak ich - wodzą nas za nos.
Poza opisami detali jest wiele innych smaczków - na postać tłumacza i wszelkie niedogodności wynikające z bariery językowej na pewno wpływ miała Autorka, mamy też mrugnięcia okiem do współczesnego czytelnika, na przykład w rozmyślaniach Whichera nad czasem potrzebnym na dotarcie informacji. Nie mamy tu też zawrotnego tempa, jak w wielu powieściach dziejących się w naszych czasach. Angielski detektyw kojarzy się nam oczywiście z Sherlockiem, ale Whicher działa inaczej, nie twierdzi, że zna już rozwiązanie -zostawiając czytelnika na puste domysły. Szuka nowych metod, doskonali swój warsztat, lekko krytykuje rosyjskie metody przesłuchania, bacznie obserwuje swojego rosyjskiego partnera w śledztwie.
Lektura pochłania - w ogóle nie czuć, że to dwójka autorów, a fabuła przenosi nas od salonów po brudne zaułki i zakazane mordownie. Świetna porcja rozrywki w solidnych ramach historycznych! Oby więcej takich książek. Z pozycji retro, które czytałem - mój numer jeden.

A skoro już jest - to "Trup z Nottingham" Saszy Hady z SZwB