piątek, 31 października 2014

Niewidzialna korona - Elżbieta Cherezińska

Autor: Elżbieta Cherezińska
Tytuł: Niewidzialna korona
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 9788377855003
liczba stron: 764

Po krwistym Nowym Jorku wracam w polskie średniowiecze czasów rozbicia dzielnicowego. Ilość stron nie przeraża, przeciwnie - napawa nadzieją i budzi ciekawość.

Tradycyjnie krótko, bez zdradzania fabuły.

Akcja drugiego tomu rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie skończyła się "Korona śniegu i krwi". Po śmierci Przemysła II Michał Zaremba tkwi w lochu, a Rada musi zdecydować, co dalej.
Ambicje Henryka Głogowskiego, krnąbrny Władysław, podzielony kraj bez dziedzica i granice w ogniu. Lasy już obudzone, wypełniają się wojownikami Trygława, Starcy są widziani coraz częściej, ale nie tylko oni prowadzą vendettę.
Szerzej zarysowane konflikty książąt śląskich. Knowania biskupa Muskaty i apetyt Vaclava II na polską koronę.
Czy wszyscy, nie tylko baronowie, zdążą zrozumieć, że królestwo to więcej niż król?
Rozgrywki rodów brandenburskich i wyścig po rękę królewny Rikissy, która potrafi zaskoczyć.
Nowe postaci w grze - jaką rolę odgrywa zakon Zakon Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie?
Czy coś jest na rzeczy w wątpliwościach Tylona wobec Jakuba II?
Oględziny zwłok króla w wykonaniu braci Pecolda i Wolframa - bardzo ciekawe, uwzględniono ówczesne możliwości i wiedzę.
Średniowiecze pełne skrajności - święte, ale i zmysłowo wyuzdane.
Rzym brudny i piękny, zalany pielgrzymami, święty i grzeszny zarazem.
Powalające godzinki wrocławskich klarysek, dające dogłębny wgląd w kulisy polityki Piastów.
Wielowątkowość w pełnej krasie - i nadal mi się to podoba. Duża tu zasługa stylu Autorki, która snuje przed nami opowieść, niczym wielki dynamiczny obraz odsłaniającą kolejne szczegóły, powiązania, przetasowania, cienie i blaski, miłość i gniew. Powieść obyczajowa? Nie, o obyczajach, o emocjach, ale bliżej jej do epickości sag fantasy, a że mamy do czynienia z naszą - nieco ubarwioną - historią, więc jest to wręcz legendarne.
Czy popularność pani Cherezińskiej przekuje się na stworzenie nowych legend? Czas pokaże :)
Czytałem zarzuty, że każdy przeciwnik protagonisty jest tu dziwny, zboczony, obarczony całym katalogiem wad. W toku lektury nie rzuca się to aż tak w oczy, zwłaszcza że takiego np. Vaclava II mieliśmy już okazję poznać i wiadomo było, że jego psychika odbiega od przeciętnej, a nawet w mrokach brandenburskich zamków możemy odnaleźć postaci sympatyczne.
Takie ulotne skojarzenie, ale ważną rolę może tu odgrywać zawodowa wiedza Autorki o teatrze - z dużym wyczuciem budowane jest tło, ważne dekoracje są zawsze dobrze widoczne, charaktery grają niczym w sztuce. Bardzo ważne dekoracje - ubiory (surkoty, kaftany, nogawiczki...) i uzbrojenie barwnie wplatają się w obraz.
Napięcie rośnie aż do finałowej sceny wizji symultanicznej, opisanej z fantazją i rozmachem. A teraz trzeba czekać na kolejny tom! O zgrozo!
Rzecz na którą dotychczas nie zwracałem większej uwagi papier. No, chyba że był wyjątkowo gazetowy. Tu solidny, przyjemny w dotyku, nawet opisany z rodzaju w stopce.


Po mrokach średniowiecza czas na postapo/grę - czyli "Endgame. Wezwanie".

czwartek, 9 października 2014

Wirus - Guillermo del Toro, Chuck Hogan

Autor: Guillermo del Toro, Chuck Hogan
Tytuł: Wirus
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-7785-519-5
liczba stron: 560
Czego spodziewałem się po tym horrorze? I to horrorze o wampirach? Na pewno nie takiej dawki obrzydliwości jak u Eda Lee, nie psychologicznej potworności Ketchuma, a choć z literatury wampirycznej znam tylko klasyczną powieść Stokera - wiedziałem, że świecić to one nie będą. Nie zawiodłem się.

Okładkowe porównanie do mistrzów gatunku wcale nie jest takie pobieżne, bo Nowy Jork przypomina mi klimatem ten Kinga z Mroczne Wieży, ze wspomnień Deana. Groza narasta tu jednak powoli, opowieść zaczyna się raczej thrillerem, z ogromną znajomością procedur bezpieczeństwa USA. Elementy nie pasujące do thrillera wyłaniają się powoli, a niepokój kiełkuje w naszych umysłach. Niby z blurba wiadomo, czego mniej więcej się spodziewać - ale boimy się, czego będzie mniej, a czego więcej.
Ciężko to mówić o książce wydanej w Polsce cztery lata temu, ale jest to zupełnie nowa jakość w postrzeganiu wampirów. Już nie widzimy ich jako tajemniczych, mrocznych starców w płaszczach czy bladych lowelasów. Del Toro i Hogan dotknęli tu istoty wampiryzmu - podkreślili potworność ich egzystencji, przedstawiając ten stan jako wirus. Nie chcąc psuć lektury powiem tylko, że opisany ciekawie, z dużą ilością odrażających szczegółów anatomicznych.
Wracając do Stokera, "Wirus" ciekawszy jest nie tylko przez brutalny realizm. Dużo odcieni fabule nadaje rozbicie jej na wielu bohaterów, rysujących mozaikę rozbitego zwierciadła Nowego Jorku po okultacji.
Wartka akcja, działania obalające niektóre popularne mity o krwiopijczych monstrach, irracjonalna i nienaukowa zaraza w logicznym i stechnicyzowanym świecie. Budzący się najbardziej atawistyczny strach - i obrzydzenie, może nie ekstremalne, ale podskórnie niepokojące, bo wiemy, że stykamy się z nienaturalną grozą. Świat staje się przerażającym miejscem, gdy dowiadujemy się o takich rzeczach i okazują się one prawdą. Gdzieś pomiędzy upiorną baśnią a bezwzględnym thrillerem rozciąga się "Wirus", ukazując pozornie zorganizowany, ale w istocie chaotycznie nieporadny świat. Cywilizację, która nie potrafi stawić czoła starym lękom, bo wyparła je ze zbiorowej świadomości. Codzienność podlega inwazji zjawisk, które trudno wyjaśnić, trudniej uwierzyć, a najtrudniej im się przeciwstawić. Takiego mroku nie potrafią rozjaśnić ani blade ekrany komórek, ani flesze gazet.
Lektura pochłania, kibicujemy bohaterom, dzieląc ich rozterki i chcemy, by pokrzyżowali plany Mistrza.

Takie właśnie powinny być wampiry, psiakrew. Złe, odrażające, nieludzkie, obce, nie z tej ziemi, przeciwne naturze, bez mgiełki romantyzmu, do tego stadne - a nie izolujące się w zamkach.

Przewrotne jest to, że wampiry - choć pradawne i osadzone w świecie wierzeń - są niczym innym jak zarazą, piekielną plagą. Jaka to różnica, skoro i tak nauka nie potrafi sobie z nią poradzić?

Mamy tu i dyskretne mrugnięcie okiem do czytelnika - Ci którzy znają Ph. K. Dicka na pewno skojarzą nazwisko Eldritcha Palmera.

Przy okazji, zawsze męczy mnie jeden szczegół pomijany w rozważaniach o wampirach - nie przepadają za zwierzęcą krwią, ale chcą zarazić/zgładzić cały rodzaj ludzki. Pewna niekonsekwencja? Może raczej farmy ludzi wzorem z "Matrixa"? Tu może nie do końca pominięty, ale nadal.
No i to zakończenie! Może odrobinę podniosłe, ale pozostawiające spory niedosyt. Dobrze że nie czytałem pierwszego wydania cztery lata temu - i oby Wydawnictwo Zysk i S-ka wydało kolejne tomy!
Po takiej powieści ciekaw jestem serialu :)
Dziękuję eKulturalnym!
czas na kolejne tomiszcze Zysku - czyli "Niewidzialną Koronę" Elżbiety Cherezińskiej.