środa, 4 lutego 2015

Żądza krwi - Thomas Enger


Autor: Thomas Enger
Tytuł: Żądza krwi
Wydawnictwo: Czarne
ISBN: 9788375365764
liczba stron: 336


Thomas Enger był dla mnie kryminalnym odkryciem - poprzednie dwa tomy o dziennikarzu z przeszłością były bardzo intensywne, dlatego czekałem niecierpliwie na lekturę kolejnej odsłony jego historii. Czy słusznie?


Lektura nie porwała. Nie chcę tu umniejszać autorowi - wszystko jest sprawnie opisane, wątki rozwijają się prawidłowo, ale... No właśnie, sporo chyba będzie tych ale - nie wiem, czy ze względu na uprzednio wysoko zawieszoną poprzeczkę, czy może moją lekturę lepszych kryminałów polskich autorów.



Akcja rozpoczyna się krótko po zakończeniu sprawy morderstwa na Torre Pullim. Tym razem fabuła skonstruowana jest wokół strasznej śmierci starej nauczycielki przebywającej w domu opieki. Początkowo wąski krąg podejrzanych rozszerza się, a przesłuchania wskazują, że nie wszystko w tej instytucji odbywało się jak należy.
Już tu mam pierwsze "ale" - drobiazgowy opis reakcji fizycznych podczas przesłuchania, który... do niczego nie prowadzi. Można chwytać się domysłów, że może później, że jest drugie dno, ale moim zdaniem to niepotrzebny zabieg.
Motyw zamykający drugi tom - manipulacja danych w Indicii - jest wprawdzie poruszony, ale nie jest na razie rozwijany.
Drugim wątkiem fabularnym są kontrowersje prasowe wobec siostry Juula, minister sprawiedliwości Trine Juul-Osmundsen - zaskoczenie tematyczne, ale poprowadzone mało barwnie, miałem wręcz wrażenie, że cała ta historia jest zbędna i niepasująca. Na szczęście trochę się pogłębia, możemy przy okazji poznać trochę historii rodziny.
Kolejne "ale" - może nie zauważyłem tego w poprzednich częściach, ale mam wrażenie że spłyciły się postacie - Henning już tak nie przyciąga, Bjarne nie jest aż tak nieprzyjemny.
Akcja rozwija się poprawnie, ale powoli i kontynuowałem lekturę właściwie z nadzieją, że coś "ruszy". Innego autora pewnie bym odłożył nie chcąc tracić czasu - tu bez entuzjazmu brnąłem byle skończyć.
Pojawia się też coś, co rzadko psuje mi lekturę - dość szybko można się domyślić po pewnym szczególe, kto zabił - na szczęście pozostaje pytanie "dlaczego?".
W miarę rozwoju fabuły wątek Trine wysuwa się na pierwszy plan, a w sprawie morderstw nic nie jest tym, czym się wydaje. Przyspieszenie tempa i zagęszczenie akcji następuje niestety dopiero około 3/4 książki - końcówka ratuje ogólną ocenę, ale dlaczego tylko ona?
Szkoda, szkoda mi tego pisarza. Zapowiadała się mocna seria z bohaterem, który stopniowo rozplątuje tajemnice przeszłości - tymczasem już w trzecim z przewidywanych siedmiu tomów pojawiają się pęknięcia, do tego osobiście nie lubię kumulacji akcji pod koniec - w sytuacji, gdy przez resztę książki jest bezbarwnie. Pozostaje nadzieja, że może seria "Departament Q" Jussiego Adler-Olsena albo twórczość Kjell Olla Dahla okażą się ciekawsze, ale i tak pierwszeństwo będą miały kryminały polskich autorów.
W poszukiwaniu mocniejszych wrażeń - "Oblicza grozy" od Wydawnictwa Replika.