piątek, 7 listopada 2014

Endgame. Wezwanie - James Frey

Autor: Endgame. Wezwanie
Tytuł: James Frey
Wydawnictwo: Sine Qua Non
ISBN: 9788379242511
liczba stron: 512

Tak to już jest z nowościami, że jakiś bardziej kuszą stojąc w kolejce na półce. Zwłaszcza jeśli kuszą złotem, i to zarówno okładkowym, jak i realnym. Dość szybko chwyciłem więc po egzemplarz zdobyty w pakiecie z koszulką w gdyńskim Matrasie.

Cykl-trylogia Endgame to projekt multimedialny łączący książki i różne przejawy rzeczywistości wirtualnej. Cel - zdobycie 3 mln $ w złocie. Do tematu podchodziłem ostrożnie, jako że jestem nieposiadaczem "mądrego telefonu", a książka-gra to dla mnie nadal Cortazar. "Gra w klasy" była jednak zabawą z czytelnikiem, gra samą literaturą, konstrukcja powieści i jej treścią - tu mamy ukryte w tekście zagadki, ślady prowadzące do stron internetowych, które mogą prowadzić równie dobrze do rozwiązania, jak w ślepy zaułek.
Fabularnie nie najgorzej - potomkowie 12 starożytnych ludów, które od pokoleń szkolą swoich kandydatów do Gry, zostają Wezwani. Wezwanie to... 12 meteorytów znienacka uderzających w różne punkty globu, niosących śmierć, zniszczenie i znak Wezwania dla Gracza.
Emocjonująca akcja rodem z thrillerów sci-fi opleciona jest materią starych mitów, bogów z kosmosu, konspiracji, tajnych stowarzyszeń i kultów, prastarych artefaktów i budowli. Gracze prezentują zabójcze umiejętności i odmienne filozofie - wszyscy jednak dążą do wygranej, bo tylko ona zapewni im i ich ludowi życie.
Początkowo chciałem uważnie śledzić wszystkie odnośniki i szukać powiązań, ale lepiej chyba dać się wciągnąć fabule, a "ozdobniki" zostawić na deser, w wolnej chwili. Szkoda trochę co chwila przerywać lekturę na korzyść niemal fraktalnie rozrastających się informacji, albo na żmudne rozwiązywanie łamigłówki.
Miało być postapo - jest raczej jak w filmie akcji, pościgi, walki, różne miejsca rozsiane po globie, ale zniszczenia - tylko te początkowe, ogromne, ale mało znaczące dla rozwoju wydarzeń, i potencjalna zagłada po zakończeniu Gry - w domyśle w zakończeniu trzeciego tomu czyli w dalekiej przyszłości.
Założeniem była też walka poszczególnych Graczy - owszem walczą, ale te mniej lub bardziej oczywiste sojusze mimo dobrego opisania, nie przystawały mi jakoś do myśli przewodniej. Może tak miało być, zwodzić czytelnika, manipulować, obiecywać jedno - dawać co innego.
Objętościowo większa, książka czyta się płynnie, ponad 500 stron nie jest tu utrudnieniem.
Dość. W połowie stwierdziłem, że nie będę tracił czasu na jałową opowieść. Za dużo ciekawych rzeczy czeka w kolejce.
Tak więc Endgame powędruje pewnie do biblioteki, a ja chwytam "Na pokuszenie" PM Nowaka.