czwartek, 9 października 2014

Wirus - Guillermo del Toro, Chuck Hogan

Autor: Guillermo del Toro, Chuck Hogan
Tytuł: Wirus
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-7785-519-5
liczba stron: 560
Czego spodziewałem się po tym horrorze? I to horrorze o wampirach? Na pewno nie takiej dawki obrzydliwości jak u Eda Lee, nie psychologicznej potworności Ketchuma, a choć z literatury wampirycznej znam tylko klasyczną powieść Stokera - wiedziałem, że świecić to one nie będą. Nie zawiodłem się.

Okładkowe porównanie do mistrzów gatunku wcale nie jest takie pobieżne, bo Nowy Jork przypomina mi klimatem ten Kinga z Mroczne Wieży, ze wspomnień Deana. Groza narasta tu jednak powoli, opowieść zaczyna się raczej thrillerem, z ogromną znajomością procedur bezpieczeństwa USA. Elementy nie pasujące do thrillera wyłaniają się powoli, a niepokój kiełkuje w naszych umysłach. Niby z blurba wiadomo, czego mniej więcej się spodziewać - ale boimy się, czego będzie mniej, a czego więcej.
Ciężko to mówić o książce wydanej w Polsce cztery lata temu, ale jest to zupełnie nowa jakość w postrzeganiu wampirów. Już nie widzimy ich jako tajemniczych, mrocznych starców w płaszczach czy bladych lowelasów. Del Toro i Hogan dotknęli tu istoty wampiryzmu - podkreślili potworność ich egzystencji, przedstawiając ten stan jako wirus. Nie chcąc psuć lektury powiem tylko, że opisany ciekawie, z dużą ilością odrażających szczegółów anatomicznych.
Wracając do Stokera, "Wirus" ciekawszy jest nie tylko przez brutalny realizm. Dużo odcieni fabule nadaje rozbicie jej na wielu bohaterów, rysujących mozaikę rozbitego zwierciadła Nowego Jorku po okultacji.
Wartka akcja, działania obalające niektóre popularne mity o krwiopijczych monstrach, irracjonalna i nienaukowa zaraza w logicznym i stechnicyzowanym świecie. Budzący się najbardziej atawistyczny strach - i obrzydzenie, może nie ekstremalne, ale podskórnie niepokojące, bo wiemy, że stykamy się z nienaturalną grozą. Świat staje się przerażającym miejscem, gdy dowiadujemy się o takich rzeczach i okazują się one prawdą. Gdzieś pomiędzy upiorną baśnią a bezwzględnym thrillerem rozciąga się "Wirus", ukazując pozornie zorganizowany, ale w istocie chaotycznie nieporadny świat. Cywilizację, która nie potrafi stawić czoła starym lękom, bo wyparła je ze zbiorowej świadomości. Codzienność podlega inwazji zjawisk, które trudno wyjaśnić, trudniej uwierzyć, a najtrudniej im się przeciwstawić. Takiego mroku nie potrafią rozjaśnić ani blade ekrany komórek, ani flesze gazet.
Lektura pochłania, kibicujemy bohaterom, dzieląc ich rozterki i chcemy, by pokrzyżowali plany Mistrza.

Takie właśnie powinny być wampiry, psiakrew. Złe, odrażające, nieludzkie, obce, nie z tej ziemi, przeciwne naturze, bez mgiełki romantyzmu, do tego stadne - a nie izolujące się w zamkach.

Przewrotne jest to, że wampiry - choć pradawne i osadzone w świecie wierzeń - są niczym innym jak zarazą, piekielną plagą. Jaka to różnica, skoro i tak nauka nie potrafi sobie z nią poradzić?

Mamy tu i dyskretne mrugnięcie okiem do czytelnika - Ci którzy znają Ph. K. Dicka na pewno skojarzą nazwisko Eldritcha Palmera.

Przy okazji, zawsze męczy mnie jeden szczegół pomijany w rozważaniach o wampirach - nie przepadają za zwierzęcą krwią, ale chcą zarazić/zgładzić cały rodzaj ludzki. Pewna niekonsekwencja? Może raczej farmy ludzi wzorem z "Matrixa"? Tu może nie do końca pominięty, ale nadal.
No i to zakończenie! Może odrobinę podniosłe, ale pozostawiające spory niedosyt. Dobrze że nie czytałem pierwszego wydania cztery lata temu - i oby Wydawnictwo Zysk i S-ka wydało kolejne tomy!
Po takiej powieści ciekaw jestem serialu :)
Dziękuję eKulturalnym!
czas na kolejne tomiszcze Zysku - czyli "Niewidzialną Koronę" Elżbiety Cherezińskiej.