środa, 9 października 2019

Sny Umarłych - Rocznik polskiego weird fiction 2019

Kolejna edycja Snów umarłych, prezentujących polską (choć nei tylko) twórczość weird fiction, niedawno ujrzała światło dzienne. Sporo tu zaskoczeń, zarówno pozytywnych, jak i zostawiających niemiły posmak.

SU są ważna inicjatywą no polskim rynku literackim, prezentującą twórczość postrzeganą jako niszowa, ale w owej niszy bardzo prężnie się rozwijającą - a nawet sięgającą szerzej, jak np. Jakub Bielawski.
Zeszłoroczna pierwsza edycja była dla mnie zaskakująco dobra, z nielicznymi wyjątkami które nie podpasowały moim gustom. Czy rok 2019 wytrzyma porównanie?
Po pierwsze okładka - mroczna i niepokojąca, ale chyba trochę w zbyt diaboliczny sposób SU2018 zdecydowanie mi bliższa .
Objętościowo podobnie - ilość opowiadań jest tak duża, że nie pokuszę się na opisywanie wrażeń z każdego z nich, wyszczególnię te, które przykuły moją uwagę.
Nie powinno się raczej zaczynać od uwag krytycznych, ale duże zaskoczenie in minus wydarzyło się już na starcie. Po intrygującym opowiadaniu Marty Kładź - Kocot nastąpił Jakub Tyszkowski. Tytuł wskazywał na odniesienia biblijne. Motto zaczynające tekst sugerowało cytat z Pisma Świętego, ale oczywiście nim nie było. Początkowo mało pociągające i mętne, zaczęło dryfować w kierunku - w moim odczuciu - wizji Beksińskiego, przez co chciałem dać mu szansę. Niestety, fekalne odniesienia do Eucharystii spowodowały że przerwałem lekturę i poważnie zastanawiałem się nad dalszą lekturą zbioru. To, że autor wykorzystując tematykę  religijną chce coś przedstawić mogę zrozumieć - ale dlaczego na poziomie dużo niższym niż "tęczo-Maryjki", bo zahaczającym o szatańskie szyderstwo? Można przecież wykorzystać takie motywy w sposób nieuwłaczający rozumowi i godności, jak to zrobił Mariusz Wojteczek w świetnym "Jurodiwym" (bardzo jestem ciekaw nadchodzącej powieści osadzonej w tym uniwersum). Podobnie płaskie wykorzystanie religijnych motywów w "Larwach" (Dekalog to banał, a rzekoma realność larw w osnowie rzeczywistości to jest coś prawdziwego?) i "Śnie dziecka o morzu" (skądinąd ciekawym opowiadaniu z weirdowym motywem Ojca, niepotrzebnie spłaszczonym odniesieniem do Świętej Trójcy). To, że autor spłodził takie obrzydliwości to jedno, ale po co taki tekst jak "Dom Lota" zamieszczać w zbiorze? Jak dla mnie ciemna plama, której piętno musza usilnie ratować inne teksty, na szczęście jest ich sporo.
Niestety nie trafił do mnie żaden z tekstów gości - autorów zagranicznych, ale na naszym podwórku jest bardzo dobrze.
Bardzo fajny tekst Bartłomieja Fitasa - miasto i pustynia, tajemnicze więzienie i cela, która czeka na wybrańca. Potworne fundamenty rzeczywistości.
Ian Giedrojć i jego "Król Karaluchów" - świetny klimat, schulzowskie karakany w nieco kafkowskim klimacie.
Leszek Baderski i ciekawe zderzenie mitologii Cthulhu z wąsatym śledczym stroniącym od nowoczesnych technologii. Krew na dyskotece, mafia i Przedwieczni.
Paulina Rezanowicz - potworna historia o konsekwencjach naszych decyzji, bardzo dobrze tchnąca duchem starej klasycznej grozy.
Jakub Luberda i Rzeźnia Numer D przywołały mi wizje z Nocnego Pociągu z Mięsem. Trochę się gubiłem w opisach na początku, ale dalej było świetnie. Sporo gore i klaustrofobiczny klimat, trochę jakby inspirowany Ligottim.
Joanna Dzięciołowska i Mały koniec świata - oryginalna i przerażająca wizja zagłady. A ja lubię biedronki!
Bartłomiej Ból (to nie pseudonim?! W takim wypadku nic tylko pisać właśnie tak jak to opowiadanie!) i Dom pani Romilov dostarcza nam tajemnicę pewnego domu i przerażające zdarzenia tam zachodzące. Mocne w szczegółach!
Łukasz Borowiecki i Anozognozja - mroczna opowieść o uczuciach, relacjach, śmierci i tajemniczej Dziurze.
Agnieszka Fulińska - Zima. Bardzo pozytywne zaskoczenie! Znów tchnienie klasycznej grozy, ładunek historii, tajemnicy i dziwnych zdarzeń, do tego bardzo dobrze napisane, momentami kojarzyło mi się z koronkowym stylem Agnieszki Kwiatkowskiej.
Jurodiwy Mariusza Wojteczka - kolejne pozytywne zaskoczenie - funkcjonariusz SB mający wyjaśnić tajemniczy cud, do tego przedziwne wierzenia w okolicy... bardzo smakowite i czekam na więcej.
Piotr Barej i Skierowanie to już pełny Kafka, bardzo gęste, wyobcowane, niepokojące i nieludzkie.
Grzelak - Znlezisko z Blackwood już samym tytułem nawiązujące do klasyków, świetna opowieść z tajemniczym kultem w tle i wypalonym pisarzem na "urlopie" w małej mieścinie. Ciekawe, do tego nie musi czerpać z nowoczesności żeby wywołać ciarki.
Bielawski znów w formie, tajemnica, Góry Sowie, zaskakująco nie pisze tak poetycko jak wcześniej, ale nadal przykuwa uwagę od początku do końca.
Wybraniec - Akustemologia - porusza skupieniem na ludzkiej ułomności, konkretnie na osobach niewidomych. Stary Kościół i przedziwny Dzwon pociągną za sobą ofiary...
Lech Baczyński i "Wina nowego świata" zaskoczył mnie poruszeniem motywu, powiedzmy, internetowych trolli. Technologia zawłaszcza nasze życie bardziej niż nam się wydaje.
Fiema i Cienie Absolutu - mimo wątków kabalistycznych bardzo ciekawe opowiadanie o cenie marzeń. Świetna kreacja świata, ciekawe umieszczenie wielu realnych postaci, potworne wizje. Jedno z dłuższych opowiadań, a nawet się tego nie zauważa.
Golemienko  i Król - tak przedstawić psychopatę, żeby zaintrygować czytelnika, no, to trzeba umieć. Do tego tajemnice przeszłości, stary kult i tytułowy Król. Mocne, krwawe i osadzone w mojej rodzinnej Gdyni.
NA koniec największe pozytywne zaskoczenie - Bartosz Orlewski i Bezprawie na pograniczu światów. Rzecz osadzona w uniwersum Armadillo (powieści wydanej wcześniej w Genius Creations), western, ale i groza, i weird. Jak w zeszłorocznej edycji opowiadanie Orlewskiego było jednym z niewielu, które nie przypadły mi do gustu, tak to czytelniczo mnie zmiotło, porwało, zmiażdżyło i wypluło. Kawał dobrej opowieści z Dzikiego Zachodu z końcówki XIX w. (choć nie tylko), rewolwerowcy, szeryf, samotny jeździec i tajemnicze zjawiska na horyzoncie. Niezła wolta w trakcie, dobrze wyważone proporcje gatunkowe. Bezsprzecznie zachęciło mnie do lektury powieści, brawo!
Niestety, żadne z opowiadań zagranicznych gości nie przykuło mojej uwagi.
Jeśli chodzi o moje ulubione typy - Orlewski, Fulińska, Wojteczek, Barej. Już dla samych tych tekstów warto sięgnąć po spore tomiszcze, a z pewnością każdy znajdzie tam wiele interesujących go opowiadań.
Choć poprzeczka ustawiono wysoko rok temu, tu mamy również wiele smakowitych kąsków i mam nadzieję na dalszy rozwój projektu.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Phantom Books.