środa, 29 marca 2017

Bestia - Guy N. Smith

Autor: Guy N. Smith
Tytuł: Bestia 
Wydawnictwo: Phantom Press
ISBN: 9788390018515
liczba stron: 155
Po lekturze opowiadania Guya N. Smitha w Okolicy Strachu przyszła pora na powieść mistrza pulpowego, b-klasowego horroru.

"Bestia", opatrzona numerem zero w serii Phantom Pressu, przenosi nas - wraz z ekspedycją archeologów - na bagniste tereny opodal miasteczka. Profesor, jego siostrzenica i asystent chcą odnaleźć legendarny skarb króla Jana. Spotykają się z nieprzychylnie nastawionymi miejscowymi - obserwatorem ptaków i kłusownikiem, by w końcu z bazy wypadowej w starym bunkrze wyruszyć na poszukiwania. To co znajdują z pewnością nie jest skarbem sprzed wieków - ogromna, oślizgła bestia skryta w dole tak silnie odrzuca zapachem zgnilizny, że powoduje mdłości.
Profesor zmienia cel ekspedycji - chce glorii odkrywcy nowego gatunku, nawet wbrew głosom rozsądku asystenta i siostrzenicy.
Aktywna nocami bestia morduje, by nasycić się ludzkimi wnętrznościami. Miejscowi obwiniają archeologów za ściągnięcie na nich zagrożenia (klątwa skarbu) i w stylu "Jontek weź ino widły" napadają na bunkier. Z opresji ratuje naukowców kłusownik. Dalsze morderstwa, rosnąca obsesja starego profesora chcącego schwytać bestię, rozkwitający związek między młodymi... Wszystko zmierza do dramatycznego finału, gdy wojsko ma zgładzić potwora.
Mówi się, że są filmy tak złe, że aż dobre - to jest książkowy odpowiednik. Czego tu nie ma!
Silne wrażenie komiksowości albo starych filmów klasy B - proste dialogi, golizna, potwory, emocje aż proszące o dorysowanie w powietrzu wykrzykników obok rozdziawionych ust i wytrzeszczonych w przerażeniu ocząt dziewczęcia. Mocno przerysowany styl ma urok, daje sporo prostej radochy z lektury.
Postaci - wspaniała kontrastowość. Zrzędliwy profesor, młody rozsądny asystent i piękna siostrzenica szybko wpadająca w jego ramiona.
Anglia. Wspaniałe zderzenie angielskiego miasteczka z potwornością z kosmosu. Szczególnie w scenie, gdy w nabitym pubie wszyscy w napięciu oglądają relację telewizyjną z ich miejscowości poczułem silne echo tego angielskiego humoru, tak znakomicie reprezentowanego przez ekipę Monty Pythona. Całkowicie absurdalne zagrożenie relacjonowane z wyspiarską flegmą, to jest coś.
Bardzo silny jest też czynnik, który świetnie wykorzystali też twórcy filmu "Killer clowns from outer space". Zagrożenie jest realne, ale obowiązkowa dwójka bohaterów chcąca uratować ludzkość nie ma dowodów, a w ich słowa przecież nikt nie może uwierzyć - dopóki nie jest za późno. Wspaniały kontrast.
Schemat fabularny doskonale znany i wyeksploatowany, więc polowanie na potwora niczym czytelnika nie zaskakuje, ale za to ile daje frajdy! A przecież o to chodzi.