środa, 3 stycznia 2018

Szatański pierwiosnek - Guy N. Smith

Autor: Guy N. Smith
Tytuł: Szatański pierwiosnek
Wydawnictwo: Phantom Press
"Szatański pierwiosnek" uchodzi za jedną z lepszych powieści Smitha. Czy i tym razem autor dostarczył mi niezwykłych wrażeń?

Pewien stary dom w Reichenbach w Szwajcarii skrywa mroczną tajemnicę. W jego ścianach wiele ofiar oddało życie w strasznych mękach, a sprawcą kaźni był ukrywający się hitlerowiec, nomen omen Reichenbach. Inwestor z USA nie wierzy jednak w zabobony i nabywa obiekt, by przenieść go na Manhattan...

Tak, tak, to ta miejscowość Reichenbach znana ze śmierci Sherlocka Holmesa :)
Guy N. Smith kojarzy mi się raczej z nieskomplikowanymi historiami typu animal attack, ale napisał przecież świetną "Wyspę", rasowe ghost story z bardzo umiejętnie budowanym napięciem. Po "Pierwiosnku" spodziewałem się czegoś podobnego - i niestety się nieco zawiodłem.
Sama historia, rozwój akcji, stopniowe ukazywanie się zjaw i odkrywanie historii okrucieństw Niemca są dość obiecujące i byłyby świetną bazą dla zbudowania naprawdę przerażającego klimatu. W końcu sam duch zmarłego już jest straszny, a cała horda duchów i ich potworny prześladowca - to odpowiednio większy ładunek emocji. Krwawe, plastyczne i obrzydliwe opisy zarówno śmierci, jak i samych rozkładających się ofiar są solidną szczyptą gore w tym ghost story. Niestety Autor zdecydował się użyć również innych ingrediencji, wkładając w usta bohaterów pulpowe WERSALIKI.
POTWORNA SIŁA.
ON.
ZŁO.

Użyte raz czy drugi nie raziłyby, ale regularnie kłując w oczy rozładowują budującą się grozę, nie wnosząc przy tym tej pulpowej frajdy z szablonowości. Nie nastawiałem się na typową opowieść o nawiedzeniu, bo Smith zawsze coś dorzuca od siebie, nie oczekiwałem też super-prostoty "Krabów na kiju", ale niestety ta mieszanka mi nie podeszła. Mimo dobrego pomysłu na fabułę coś mnie tam gryzło, może przez nasycenie czytanym równolegle Bruno Schulzem, ale nie były to jakieś rażące błędy tłumaczenia czy sprzeczności logiczne.
Powieść niezła, ale bywają lepsze. Najlepszym elementem jest okładka.