wtorek, 13 sierpnia 2019

Przedpremierowo - Scheda gigantów - Marek Zychla

Autor: Marek Zychla
Tytuł: Scheda gigantów
Wydawnictwo: Alegoria
Dzięki Wydawnictwu Alegoria miałem okazję przedpremierowo (premiera 1.10.2019) zapoznać się z nową powieścią Marka Zychli. Jak wielokrotnie już mówiłem, od Marka wszystko w ciemno - nawet jeżeli jest to bardziej młodzieżowe fantasy. Czy jest jednak skierowane tylko do młodszych czytelników? Niekoniecznie. Barwny i brutalny świat irlandzkich bogów uderza z całą wyrazistością, każąc czasem zawiesić na kołku logikę i nasze wyobrażenia o rzeczywistości.
Kuba i Agnieszka zostają rozdzieleni w niemowlęcych latach, po ceremonii przeprowadzonej przez druida w podpoznańskim lesie. Odtąd będą mgliście śnić o tym, że nie są sami na tym świecie. Kubę poznajemy kilkanaście lat później jako pomocnika dziadka - dekarza. Dziadek ten nie jest jednak jego rodzonym antenatem, ani też zwykłym dekarzem. Sny, które coraz intensywniej przeżywa nastolatek też nie są zwykła fantazją. Gdy Kuba rusza na zarobkową emigrację do Irlandii, potężne siły zaczynają bój o świat, a chłopak wraz z kolegami zdobywa wiedzę, od wykorzystania której zależeć będzie przetrwanie ludzkości.
Nie chcę zdradzać tu całej fabuły, przecież nie o to chodzi. Już z tego zarysu widać, że mogłaby to być kolejna opowieść przeplatająca fantasy i przygodę, jakich wiele kieruje się do młodszych czytelników - ale to Marek Zychla. Tu nie ma miejsca na kompromisy, półśrodki i pudrowanie tematu. Autor po raz kolejny czerpiąc z irlandzkiej mitologii sięga naprawdę głęboko, opowiadając historię ludzi i gigantów, bogów i wiedźm w sposób zajmujący, ale nie szczędząc nam krwawych i potwornych szczegółów. Mimo spodziewanego dualizmu Dobro - Zło mamy szarości, refleksję nad ich zgubnie cienkimi granicami, mamy też małostkowe dążenia, pychę, zazdrość i zawiść wśród mieszkańców Anwnn. Niby Zaświaty, a emocje takie ludzkie.
Fascynująca o podróż. Niby ze świadomością całkowitej fantastyczności, ale tak umiejętnie splecionej z otaczającym nas światem, tak współgrającej z apokaliptycznymi wydarzeniami (świetnie wplecione sceny niemalże postapo), że czyta się to z dużą przyjemnością. Nie razi nawet osadzenie nastolatków w roli bohaterów - bo to nie dziecięce przygody, a i dylematy przed którymi oni stają są jak najbardziej dorosłe. Mamy tu magię, ale ta przecież zawsze kosztuje - Autor nie szafuje tu nadmiernie siłami nadnaturalnymi, każde takie działanie ma swoje konsekwencje i odniesienia.
Przy okazji, może nieświadomie, zrzucane są też maski współczesności. Relatywizm kulturowy (zbudowany na sztucznych założeniach Boasa, nie mających nic wspólnego z rzeczywistością, będących za to podkładka dla ideologicznych konstruktów), każący postrzegać każdą cywilizację i obyczaj jako równorzędne czy też odsłonięcie pogańskich wpływów w popkulturze silnie kontrastują z tradycyjnymi wartościami cywilizacji Zachodu, zbudowanymi na wolności i poszanowaniu człowieka, szczególnie w świetle silnego osadzenia irlandzkiej mitologii chociażby na niewolnictwie, czy też niższości człowieka, będącego dla bogów pyłem i prochem.
Nie brak tu też charakterystycznego ciętego humoru, który przybliża tą książkę swoistym powiewem lekkości do takich autorów jak Terry Pratchett czy Eoin Colfer.
Giganci, bohaterowie, mnisi, wiedźmy i bogowie, demony i magiczne grusze, zombie i jak najbardziej żywi Fennidzi, magiczne bronie i skryte w sidach przejścia. Bardzo barwna oprawa dla starcia na granicy światów. Do tego wszystkiego ludzkie dojrzewanie do odpowiedzialności i świadomych wyborów. Finalna bitwa jest jak dla mnie jest jednym z mocniejszych punktów tej książki, a przedziwny finał zostawia z silnym apetytem na poznanie dalszych losów grupy przyjaciół.
Powieść odmienna od wcześniejszych utworów Zychli, ale czy aż tak bardzo? Dużo głębiej wchodzi w motywy mitologiczne, nie szczędzi przemocy, ale też nie tworzy tak skomplikowanych konstruktów międzywymiarowych jak w Sitku czy Wi@rusie, nie przytłacza tez takim mrokiem jak w opowiadaniach. Mniej tu technologii, ale hej, to w końcu fantasy. Świetna pozycja do zapoznania się z twórczością przez młodszego czytelnika, starszy zaś będzie na tyle zaciekawiony sposobem prowadzenia fabuły i postaci, że z pewnością będzie chciał sięgnąć po pozostałe tomy.
Brawo Marku, czekam na ciąg dalszy!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Alegoria
I jeszcze rzut okiem na blurby: