Autor: | Marek Zychla |
Tytuł: | Sitko |
Wydawnictwo: | Phantom Books |
ISBN: | 978-83-66135-06-2 |
liczba stron: | 392 |
Marek Zychla powraca z kolejną powieścią i mimo tego, że bardzo na nią czekałem i wiedziałem że będę zadowolony, to efekt przerósł wszelkie moje oczekiwania.
Pokrótce o fabule - główny bohater, Jarek Turowski (tak, to nazwisko autora Nienazwanego, w którym to pojawia się bohater o nazwisku Marek Zychla) jest żyjącym w Irlandii emigrantem, który nijak nie chce się zaaklimatyzować, wiecznie zrzędzi i krytykuje miejscowych. W dziwnych okolicznościach znika najpierw jego żona, a następnie uprowadzone zostają dzieci. Brzmi jak thriller? Otóż nie, bo Autor wkracza w swoim stylu (o czym za chwilę), mocnym tupnięciem naruszając równowagę światów i uwalniając przedziwne siły znane z mitologii Zielonej Wyspy. Losy żony, męża i dzieci potoczą się trzema rwącymi strumieniami, stawiając czoła lękom, potworom i czasowi, by spleść się znów w bardzo zaskakującym finale, który pozostawia nadzieję na rozwinięcie i kontynuację.
Styl, otóż to. Są autorzy, którzy trzymają się pewnej ramy, założeń, motywów - i nie zawsze jest to złe, wszak Chandlera można czytać bez końca. Marek Zychla jest szczególnym przypadkiem człowieka, który snuje nieprawdopodobne historie, czerpiąc z okrucieństwa i piękna mitologii, nie stroni od technologii (jak w Wi@rusie), ale ciężko go zaszufladkować. Inaczej, nie ma takiej potrzeby - jak Paweł Majka pisze fantastykę "majkową", tak tu, na potrzeby tego wpisu tworzę etykietę ZYCHLOVE - bo po prostu uwielbiam ten melanż gatunków, humor, liryczność. Ani to fantastyka - bo bardziej baśń/legenda, ani horror - choć okrucieństwo niektórych postaci czy sytuacji, będące odbiciem naszych słabości i wad może zadziwić, ale koniec końców Sitko jest piękną opowieścią o poświęceniu, miłości, przywiązaniu i człowieczeństwie - że można być bohaterskim i się zmienić. Cały ten spójny, barwny fantastyczny anturaż herosów, dziwnych stworzeń, demonów i krain w ogólnym rozrachunku jawi się jako piękne, ale tło, narzędzie do ukazania bardzo ludzkiej historii cierpienia i walki o najbliższych. Na uwagę zasługuje tu swoboda w interpretacji starych podań, humor i cięte pióro (mnisi/naukowcy), jak i duże wyczucie w bardziej emocjonalnych opisach.
Marek Zychla świetnie sprawdza się w krótkich (Przeczywistość) i średnich (Hardboiled) formach, ale przecież już Wi@rus wysoko postawił poprzeczkę, powalając bogactwem pomysłów i nietypowością. Autor jednak podniósł ją Sitkiem z taką lekkością, że nie mam wątpliwości, że jeszcze nieraz zaskoczy nas wyborną lekturą.
Cofam moje słowa krytyki co do okładki Macieja Kamudy - jest spójna z treścią i bardzo dobrze obrazuje jeden z epizodów.
Marek Zychla świetnie udowadnia, że można pisać świetną, niebanalną fantastykę opowiadając tak naprawdę o nas, nie uciekając przy tym w pseudointelektualne komplikacje, piętrowe konstrukcje filozoficzne i przerost formy nad treścią.
Gorąco polecam wszystkim spragnionym wciągającej i ciekawej lektury - bo ta książka w zasadzie nie łamie schematów, raczej są jej one obce.