Jedna z pozycji bardzo przez mnie wyczekiwanych - nie miała prawa zawieść, ba, okazała się jedną z najlepszych czytanych w tym roku książek.
A przecież nie robię takich zestawień.
O stylu i podejściu Juliusza Wojciechowicza do materii rzeczywistości, kontaktów międzyludzkich, tego "czarnego światła" w którym widzimy świat trudno pisać, bo trzeba po prostu spróbować tej prozy.
Nie inaczej jest w przypadku pierwszego pełnego zbioru opowiadań Autora. Jedno z nich miałem okazję poznać w OkoLicy Strachu, pozostałe nie ustępują mu pola.
Czarny humor, krzywe zwierciadło. Wszystko to tam znajdziecie. Każdy jednak czarny humor może być mierny, jeżeli dotyczy spraw banalnych lub obojętnych. Prawdziwą siła Wojciechowicza jest jego wnikliwa obserwacja rzeczywistości. Potrafi z pozornie codziennych sytuacji, rozmów, spotkań wyciągnąć to coś, esencję, która każe nam spojrzeć na ich nieoczywistość, na dziwne, niepokojące, odrażające drugie dno.
Drugim charakterystycznym elementem jest swoisty twist, który u Niego nazwałbym czynnikiem WTF - Widziałeś Tę Fintę?! W najmniej spodziewanym momencie, nawet jeżeli myślimy że jesteśmy przygotowani, Autor wali w brzuch pancerną pięścią finezyjnej przewrotności. Zaskakuje, straszy, uczy o miętówkach, przeobraża bohaterów, ujawnia codzienny horror tam, gdzie już go nie zauważamy, pędząc nieuważnie do pracy. Przewrotność ta jest jednak tylko narzędziem podkreślającym absurdy życia, bo gros opowiadań ma swoje źródło w prawdziwych sytuacjach opis na końcu zbioru). Czy można się wyćwiczyć w zauważaniu takich chaotycznych drgnień niesamowitości? I co ważniejsze - czy chcemy, burząc w ten sposób swoją ułudę stabilizacji i bezpieczeństwa?
Celnie przerysowane, brutalne, szczere i dające do myślenia. Szarga się tu wiele świętości, by zapytać je o sens.
Takiej literatury brakuje. Odważnej, bezkompromisowej, a do tego miażdżąco dobrze napisanej. W krótkich historiach opowiadającej o życiu - na opak. A może nie? Może właśnie takie dziwne życie jest nam dane, a nie chcemy tego przyjąć do wiadomości?
Polecam ten zbiór. Nie tylko tytuł jest w nim bardzo prawdziwy.