Autor: | Robert Ervin Howard |
Tytuł: | Tygrysy morza |
Wydawnictwo: | Pomorze |
ISBN: | 978-83-7003-123-7 |
liczba stron: | 193 |
Po niewielki tomik opowiadań Howarda sięgnąłem spodziewając się raczej Conana z Cymmerii niż tematów około-lovecraftiańskich. Nie zawiodłem się, mimo iż jego najsłynniejszego bohatera nie uświadczyłem (za to Przedwieczni musnęli swym tchnieniem ostatnie opowiadanie, co mile mnie zaskoczyło).
Poznałem za to Kulla, Cormaca Mac Arta, Wulfhere, Brana Mak Morna i wielu innych przedstawicieli ludów, które fascynowały Howarda. Największy nacisk położony jest na Piktów, którym w swojej fascynacji poszerzył mitologię i genealogię, sięgając aż Valuzji i Atlantydy. Przedstawił ich jako ciemnoskórych potomków starej rasy, którzy mężnie stawiają czoła legionom rzymskim. Ciekawe jest to że nie opisuje ich bezpośrednio, tylko oczami Rzymian, Celtów, Jutów, Normanów - ludów, które przewijając się przez jego opowiadania napotykają tę dziwną rasę. Fatalizm, triumf barbarzyństwa, bojowy szał, barwne opisy bitew i intryg, rozgrywki pomiędzy herosami i plemionami, wzajemne antagonizmy - wszystko to tworzy wartką opowieść splecioną z losów dzikich i dumnych ludów Północy. Nie liczyłem tu na prawdę historyczną, a ciekawe ujęcie tematu i wciągająca lekturę, Howard jak zwykle mistrzowsko spełnił wymagania.
Kontynuując falę fantastyczną, pozycja która długo czekała na swoją kolej: Edgar Rice Burroughs - Władcy umysłów z Marsa, opublikowana w #8 "Coś na progu", zupełnie mi nieznany cykl Barsoom.