Autor: | Edgar Rice Burroughs, Paweł Iwanina |
Tytuł: | Coś na Progu, nr 8 - Władca umysłów z Marsa |
Wydawnictwo: | Dobre Historie |
ISBN: | 20844565 |
liczba stron: | 112 |
Nadszedł czas na długo leżący na półce numer specjalny pulpowego "Coś na progu". Natychmiastową lekturę przesunął w czasie Stephen King i jego Mroczna Wieża, którą zainteresowałem się również dzięki temu czasopismu.
Burroughsa kojarzyłem tylko z postacią Tarzana i nie czytałem dotąd w ogóle. Chciałoby się powiedzieć : Dlaczego?! Dlaczego nie czytałem Go wcześniej?! Tarzan mógł zaczekać, ale przeszkodą mogło byćteż to, że dotychczas z cyklu Barsoom na język polski przetłumaczono jedynie część pierwszą, Księżniczkę Marsa. Tak więc moja terra incognita, może poza recenzjami Księgola (tu i tu).
"Władca umysłów z Marsa" jest szóstą powieścią osadzoną w tym świecie. Wciąga od pierwszych stron nieco archaicznym dla nas stylem - gdzie słowa są eleganckie a zwroty wyważone - który jednak nie brzmi sztucznie. Wspaniałe opisy ukazują nam świat Barsoom, ich wynalazki, rasy, społeczności, miasta, religie. Tu właśnie, w tle dla wartkiej choć czasem nieco przewidywalnej fabuły, ukazuje się nadal trwała świeżość i oryginalność pomysłów Burroughsa. Autor stosuje pewne schematy zachowań postaci, ich celów, nie odbierając pierwiastka przygodowego; prawdziwa siła leży w szczegółach - rozwiniętej nauce, której najwybitniejszym przedstawicielem jest tytułowy Ras Thavas, ale poznajemy też nowe środki transportu, specyficzną architekturę, ciekawe lampy uliczne, wszechobecna jest też telepatia.
Płaszcz powieści fantastyczno - przygodowej okrywa też autorską krytykę ślepego fanatyzmu - zarówno religii, jak nauki, szydząc z bezmyślnej wiary i pustych rytuałów, ukazując wpływ takiej postawy na osobowość i podejście do rzeczywistości.
Lektura porywająca, ciekawa i szkoda trochę, że pomysły Burroughsa zostały już dawno wyeksploatowane przez kino. "Coś na progu" tradycyjnie nie zawiódł - zawsze trzyma poziom, a i tu dobór tematu numeru specjalnego trafiony. Być może w niedługim czasie sięgnę po "Księżniczkę Marsa", a po kolejne części w oryginale ze strony Projektu Gutenberg (dostępne pierwsze 6 tomów) - zobaczymy na ile uda się rozłożyć plan czytelniczy, który nieustannie się powiększa.
Następna w kolejce - Iwona Kienzler "Kobiety Zygmunta Augusta"