Autor: | Marta Kisiel |
Tytuł: | Dożywocie |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
ISBN: | 978-83-7574-253-4 |
liczba stron: | 376 |
Kaskady perlistego śmiechu, ot, co mi się kojarzy z lekturą tej książki, wygranej w konkursie Tramwaju nr 4.
Długo wyczekiwana pozycja, ale czekać warto. Mimo licealnego treningu mięśni mimicznych - by nie wybuchnąć śmiechem w komunikacji miejskiej - w postaci Pratchetta, jak też późniejszej "Załatwiaczki" Mileny Wójtowicz, nie byłem w stanie powstrzymać choćby uśmiechu wypełzającego na twarz, a rechoczącego radośnie wewnątrz. Ciepła i przewrotna historia pisarza, który w spadku dostaje dożywocie w starym domu skrzy się dowcipem i pięknym zwrotami jak wielowarstwowy tort kolorowymi ozdobami. Co strona - celna szpilka, humor w dużym natężeniu, aż trudno wszystko spamiętać. Piękne granie konwencją, czy to w przypadku Licha, czy panicza Szczęsnego, brutalnie zderzone z realiami rynku książki i zachowaniami agentki, ale też ekipy z sąsiedniej wsi, ekologów "i innych sarenek". Nie ma co dużo opowiadać, bo książka jest naprawdę rewelacyjna i nie ma fragmentu, który by nie zaskakiwał. Po zamknięciu książki miałem jakąś taką pustkę czytelniczą, mimo zaplanowanej kolejki nie miałem nawet ochoty czytać. Przez chwilę, ale jednak.
Czekam na kolejny tom, po Nomen Omen na pewno sięgnę, Ałtorko pisz, alleluja! Więcej i więcej!
Kolejny miał być "Stan wstrzymania" Strossa, czyli przeczytaj i podaj dalej, ale obawiam się, że jeszcze poleży na półce - trochę ciężki język, więc czytam już świetne "TV Ciał0" Noona.